Amore del Tropico

Miejsce raczej schowane i jeśli ktoś nie zmierza dokładnie tam, małe szanse, że wejdzie 'z ulicy'. Wejście też raczej nie zachęca. Wystrój ciemny, wręcz mroczny, ale ma to swój urok. Wybór piwa na kranach i w butelkach przyzwoity! Specyficzny lokal.

Byłam już jakiś czas temu, ale bardzo miło wspominam. Przytulne miejsce i dobre drinki. :)

Super pub z klimatem bardzo oldscholowym. Duży wybór wybornych piw. Dobre miody pitne( na zdjęciu). Porządni barmani, bardzo pomocni. Możliwość rezerwacji na imprezy okolicznościowe. Chyba mało znane miejsce w Poznaniu, a szkoda,bo jest fajne.

Najlepsze niepozorne miejsce z krafcikami w centrum Poznania.Piwnica z charakterem.

Super miejsce, super ludzie, piłkarzyki i dart - dobra muzyka, doskonale piwo

Szedłem z dziewczyną ulicą Ratajczaka i nie spodziewaliśmy się co nas za chwilę spotka. Ukryte wejście nie zachęcało ale postanowiłem podciągnąć za klamkę. W środku sporo ludzi w dobrych humorach. Po krótkiej chwili jakiś obcy chłopak zaproponował mi abym zagrał z Nim w piłkarzyki. Ludzie byli tam przyjaźni. Późną nocą w ciemnym ogródku parę osób rozmawiających w różnych językach. Miejsce ze specyficznym klimatem który trudno znaleźć gdzie indziej

Romantyczny klimat i pyszne kraftowe piwka w dobrej cenie.

Super miejsce, wpuszczają z własnymi krzesłami.

Bardzo ciekawe miejsce! Jest palarnia, jest ogródek restauracyjny. Przyzwoity wybór piwa w cenach przyzwoitych, jak na pub. Można też się napić bardzo dobrego miodu. Próbowałem dwójniak i trójniak i oba polecam. Jest trochę gier barowych i planszowych, piłkarzyki. Wejście wygląda trochę dziwnie, tak w środku osiedla, ale warto sprawdzić. Knajpa jest zrobiona w 'starym stylu'. Nazwa zupełnie nieadekwatna do wnętrza, ale trzeba przyznać, że jest ciepło :)

Nie wszystko złoto, co się świeci. Drogi szyld, piękny wystrój i obsługa w 5 językach, to nie musi być gwarancja dobrej zabawy.nCzasami trzeba wpełznąć w ciemną bramę, minąć 'Pana Żula' i nie wystraszyć się szyldu stylem z lat '80 XIX wieku.nTakie właśnie jest Amore...nMoment wejścia z ulicy Ratajczaka w bramę, jest niczym podróż do innego wymiaru, w którym za stosunki społeczne i wystrój odpowiada Bartosz Walaszek.nMogą schować się knajpy i restauracje stylizowane na PRL, wiejskie chaty itp. W Amore nie ma żadnej udawanej stylistyki. Wszystko jest naturalne i nie ma potrzeby przekonywać klienta, że spłuczka nie działa, lub stare krzesło się buja. Po pierwszej wizcie albo to kochasz, albo nienawidzisz. To wspaniały proces weryfikacyjny.nStali bywalcy tego przybytku, są w pełni świadomi zasad na jakich funkcjonuje Amore.nWchodząc tam, stajesz się podróżnikiem w czasie i przestrzeni, odkrywając mikrokosmos schowany przed nieświadomymi zwiedzającymi.nTo nie miejsce dla turystów gnających za atrakcjami z soszalmediuf i hasztagami na Instagramie. Nie ma tu koziołków stukających się przy fleszach Ajfonów, zamiast tego są kolizje kufli złocistego trunku.nJeśli ktoś zapyta mnie jak jest w Amore, odpowiem 'skromnie, choć bez wygód'.nDaję 30%* w skali Walaszka.n* czyli 11/10.